Autor Wiadomość
aaa4
PostWysłany: Wto 10:27, 21 Sie 2018    Temat postu:

-Poczekaj. manicure ursynów
Iris!

-Tak, Iris. Jestem w ciazy!

-Wiesz, kto jest ojcem?

-A co to za roznica?

-Pewnie masz racje. Co slychac w Vancouverze?

-Wszystko w porzadku. Do zobaczenia.

-Bywaj. Wrocilem do kuchni.

-To ta tancerka z Kanady - wyjasnilem Sarze.

-Co u niej slychac?

-Swietuje.

Sara wstawila blache z indykiem do piekarnika i przeszlismy do pokoju. Przez jakis czas rozmawialismy o roznych duperelach, a potem znowu zaterkotal telefon.

397

-Halo - powiedzialem.-Jestes Henry Chinaski? - spytal mlody meski glos.

-Tak.

-Ten pisarz?

-Tak.
ganbanyouku


-Tak.
aaa4
PostWysłany: Wto 10:26, 21 Sie 2018    Temat postu:

-Co takiego?

-Powiedzialem: "Wsadzcie je sobie w dupe!" Odlozylem sluchawke.

-Kto to byl? - spytala Sara.

-Stracilem wlasnie kilku czytelnikow z Bel Air. Ale

co tam.

Indyk byl gotowy i wyciagnalem go z piekarnika. Zdjalem ze stolu maszyne do pisania i swoje papierzyska, po czym postawilem na nim polmisek z indykiem. Zaczalem go kroic, a Sara przyniosla jarzyny. Usiedlismy. Nalozylem sobie na talerz spora porcje, Sara poszla w moje slady. Indyk wygladal apetycznie.

-Mam nadzieje, ze ta cycata nie przylezie tu znowu - zauwazyla Sara; sprawiala wrazenie przygnebionej ta mysla.

-Jesli wpadnie, dam jej troche.

-Co?!
aaa4
PostWysłany: Wto 10:26, 21 Sie 2018    Temat postu:

-Powiedzialem: "Dam jej troche". Bedziesz moglapopatrzec.

Sara krzyknela. Zerwala sie od stolu. Cala sie trzesla. Pobiegla do sypialni. Wpatrywalem sie w moja porcje indyka. Nie moglem go zjesc. Znow nacisnalem nie ten przycisk co trzeba. Przeszedlem z kieliszkiem do frontowego pokoju i usiadlem. Odczekalem kwadrans i wstawilem indyka do lodowki.

Nazajutrz Sara wrocila do siebie, a ja okolo 3 po poludniu zjadlem kanapke z indykiem na zimno. O 5 rozleglo sie potworne walenie do drzwi. Otworzylem. Przyszly Tammie i Arlene. Mialy odlot na amfetaminie. Weszly do srodka, miotaly sie po pokoju, gadaly jedna przez druga.

-Masz cos do picia?

-Kurwa, Hank, masz cos do picia, cokolwiek?

-Jak tam twoje pieprzone swieta?
aaa4
PostWysłany: Wto 9:58, 07 Sie 2018    Temat postu:

Usilowala sie uwolnic, kompletnie zdezorientowana, dopiero po chwili uswiadomila sobie, ze czuje ciepla skore, ze miekkie, choc silne dlonie trzymaja ja, lecz nie krzywdza.

Hal. Uscisk zelzal.

-Cos ci sie snilo - powiedzial. - Juz po wszystkim.

-Widzialam ja. Byla tutaj i potem... potem on tu przyszedl i...

-Ciii... Juz w porzadku. Juz dobrze.

Podniosla na niego wzrok. Wyciagnela reke i pogladzila go po twarzy.

-Przyszla tutaj. A za nia...

-Nikogo tu nie bylo. Zwykly koszmar i tyle. Juz po wszystkim. Meredith rozejrzala sie po pokoju, jakby ktos mogl wyjsc spomiedzy

cieni. To rzeczywiscie byl sen. I juz minal. Pozwolila sie przytulic. Chlonela cieplo Hala i jego sile, poczucie bezpieczenstwa, spokojny oddech.

-Widzialam ja - mruknela, tym razem do siebie.

-Kogo? - spytal szeptem. Nie odpowiedziala.

-Juz wszystko w porzadku - uspokoil ja cicho. - Spij.

Poglaskal ja, odgarnal grzywke z czola, tak samo jak Mary, kiedy strzegla jej przed koszmarami.

-Byla tutaj - powtorzyla Meredith.

Strach wolno odchodzil. Poddawal sie, bezbronny wobec czulych gestow. Dziewczynie zaczely ciazyc powieki, wreszcie zrobilo jej sie cieplo.

Czwarta nad ranem.

Chmury przeslonily ksiezyc, zapanowala ciemnosc. Kochankowie, uczac sie siebie nawzajem, usneli przytuleni, oslonieci granatowa czernia godziny przed brzaskiem.
patryk111c
PostWysłany: Nie 13:11, 04 Lis 2007    Temat postu: Justin

Ze szkółki jest gotowy jeden gracz a jest nim:

Justin - pomocnik
Defensywa-1
Ofensywa-2
Szybkość-5
Drybling-3
Gra głową-1
Poziom fluxa-5%
Strzał-2
Poddania-3

Justin to człowiek niewysoki bo ma zaledwie 150cm wzrostu. Ma brąz włosy i zielone oczy. Jego ulubiona pozycja to skrzydłowy.Jest obdarzony dobrą szybkością i gdy ma świetną akcie nigdy nie pudłuje

Licytacja zaczyna sie od 5gm
[/b]

Powered by phpBB © 2001,2002 phpBB Group